Familia DSW
Advertisement

Hahahahaha!

Nastały te tępione czasy

w których Ester publikuje swoje śmieci.

Więc, jeżeli nie przeszkadza Ci dziwny charakter mego pisma,

Życzę Ci miłej lektury.

ROZDZIAŁ I

"Witamy"

- Codziennie o siódmej rano macie się stawić na odprawie. Jeżeli nie chcecie stracić tej posady, stawiajcie się punktualnie. A teraz, życzę miłej nocy - powiedział wysoki mężczyzna, najwyraźniej właściciel wielkiej posiadłości. Obrócił sie na pięcie. Przeszedł kilka kroków. Otwrócił głowę w ich stronę.

- Macie być teraz cicho. Nie możecie ich obudzić - rzucił i wyszedł.

Zostali sami.

Wakana i Ester nie męczyły się z walizami. Ronix i Shizuo im pomogli. L był jakiś dziwny. Taki... zamknięty w sobie. Znali się. Znaczy, od niedawna. Poznali się w pociągu. Tam dowiedzieli się, że będą razem pracować.

Dziwne było to, że Lord Starve zatrudnił do pracy tak młodych ludzi. Wakana i Ester miały po trzynaście lat, Ronix czternaście, a tamta dwójka? Shizuo i L? Może byli już pełnoletni.

Nic nie mówili na swój temat.

***

Byli podzieleni. Ester i Wakana miały pokój blisko kuchni, natomiast Ronix, Shizuo i L na końcu korytarza. Dom na prawdę był ogromny.

- Ładnie tu - mruknęła Ester rozglądając się po pomieszczeniu. Zdobiły go duże obrazy i wielkie okna z czerwonymi zasłonami. Łóżka wydawały się być wygodne. Położyła się na łóżku. Miała rację. Było miękkie.

- Moja mama tu pracowała. Czasem tu przychodziłam jej pomagać. Myszy na strychu mają więcej luksusu od nas - rzuciła Wakana grzebiąc w walizce.

- Nie mam na co narzekać - mruknęła Ester sennym głosem. - Kto idzie się kąpać?

- Ty idź. Ja jeszcze się porozglądam.

Advertisement